Przy bardzo dużej liczbie zgromadzonych widzów pokonujemy Andrespolię Wiśniowa Góra 2:0. To już trzecie kolejne zwycięstwo Zawiszy.
Zawisza tym zwycięstwem potwierdziła zwyżkę formy, w zasadzie spotkanie powinno rozstrzygnąć się już w pierwszej połowie, kiedy to nie udało się wykorzystać kilku bardzo dogodnych sytuacji. Ale zacznijmy od początku.
Kolejny już raz spotkanie rozpoczęło się miłym akcentem, ponownie na murawę wszystkich uczestników tego spotkania wyprowadzili jedni z najmłodszych zawodników Zawiszy, a mianowicie zespół Orlików (roczniki 2006/07). Ponadto podopieczni trenera Marcina Sikorskiego przez całe spotkanie głośno dopingowali swoich starszych kolegów.
Co do samego spotkania to znów zacząć musimy od tego, że kolejny raz trener Michał Osiński musiał mocno nagłowić się przy zestawieniu bloku obronnego Zawiszy. W trakcie poprzedniego tygodnia okazało się, że występ Piotra Grzejdziaka w sobotnim spotkaniu będzie mocno zagrożony, gdyż piłkarz nabawił się kontuzji stawu skokowego. Po Marcinie Olejniku był to kolejny zawodnik, który ostatnio regularnie występował w podstawowym zestawieniu środkowych obrońców. Trzeba jednak przyznać, że mimo kolejnych roszad w składzie, gra Zawiszy wcale się nie pogarsza. Widać, że w kadrze są zawodnicy, którzy z bardzo dobrym skutkiem są w stanie zastąpić swoich kontuzjowanych kolegów. Tym razem parę stoperów tworzyli Piotrek Czernik oraz Mateusz Klimek i trzeba uznać ich występ za udany, w drugim już z kolei meczu nasza defensywa zachowała czyste konto, choć oczywiście to nie tylko i wyłącznie zasługa naszych stoperów, ale i całego zespołu.
Tak jak napisaliśmy na wstępie to spotkanie powinno zostać rozstrzygnięte już w pierwszej połowie. Okazji do strzelenia było bez liku, niektórzy kibice naliczyli ich aż sześć. Wiadomo, że bardzo rzadko zdarza się tak, że każda sytuacja bramkowa zostanie zamieniona na gola, jednak gdyby pierwsza połowa skończyła się wynikiem 3:0 lub 4:0 to tak naprawdę drużyna gości nie mogłaby nic powiedzieć. Dosyć szybko bo już w 5 minucie meczu wynik spotkania pięknym lobem otworzył Hubert Rechciński, a w kolejnych akcjach Zawisza co rusz stwarzał sobie kolejne sytuacje pod bramką Andrespolii. Szkoda, że nie udało się w pierwszej połowie wykorzystać chociaż połowy z nich bo nasz zespół naprawdę na to zasługiwał. Swoich szans nie wykorzystali między innymi Kuba Perek (jedno z jego uderzeń znalazło drogę do siatki, ale sędziowie wskazali pozycję spaloną), Bartek Bronka czy Mateusz Klimek. Za symulowanie fauli w polu karnym żółtymi kartkami ukarani zostali Hubert Rechciński i Artur Kulik. Ozdobą tej połowy jak i całego spotkania mogło być uderzenie z rzutu wolnego Piotrka Czernika, który w swoim stylu huknął z bardzo dalekiej odległości, piłka minęła już bramkarza gości, ale wylądowała na poprzeczce bramki i wyszła w pole. Andrespolia w tej części gry nie zagroziła zbyt specjalnie bramce strzeżonej przez rozgrywającego dobre spotkanie Krystiana Wawrzyńskiego. Jedna z groźniejszych ich akcji to rzut wolny podyktowany w okolicach 18 m. Do piłki podszedł Mariusz Rachubiński, jednak skończyło się tylko na strachu bo piłka poleciała wysoko, wysoko nad bramką. I zamiast okazałego prowadzenia na przerwę schodziliśmy tylko z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa nie była już tak jednostronnym widowiskiem choć to nadal nasza drużyna była dominującą. Co prawda sytuacji do kolejnych bramek stworzyliśmy sobie już mniej, ale jednocześnie nie przełożyło się to też na więcej sytuacji dla zespołu z Wiśniowej Góry. W kliku akcjach naszego zespołu zabrakło dokładności co przekładało się na brak realnego zagrożenia pod bramką gości. W tej części gry oprócz sytuacji bramkowej można wspomnieć o niecelnej próbie Huberta Rechcińskiego, kolejnym strzale z rzutu wolnego Piotrka Czernika i szarży wprowadzonego na końcowe 10 minut meczu Łukasza Modranki. Druga bramka dla naszego zespołu przyszła chyba w najlepszym możliwym momencie, w 62 minucie meczu. Zawodnicy gości nie zwietrzyli jeszcze szansy na jakąkolwiek sytuację do wyrównania, a przegrywali już dwiema bramkami. Przed polem karnym do piłki doszedł Artur Kulik i płaskim strzałem podwyższył nasze prowadzenie. W tym momencie chyba tylko jakiś kataklizm mógł odebrać nam zwycięstwo w tym spotkaniu. Należy jak najbardziej jednocześnie zaznaczyć, że było tak w głównej mierze dzięki grze naszych zawodników. Trzeba także mocno się napocić, aby przypomnieć sobie bardzo dobrą sytuację gości w drugiej części gry. Nam do głowy przychodzi jedna z ostatnich akcji meczu kiedy to kolejny rzut wolny sprzed pola karnego miała Andrespolia, ale skuteczną interwencją wykazał się nasz bramkarz.
Trzecie zwycięstwo z rzędu, drugi mecz bez straconego gola, awans na 9 pozycję w tabeli (piąte miejsce w tabeli z 10 punktami zajmuje Zawisza Pajęczno). To wszystko, a może aż tyle dobrego po rozegranym spotkaniu z Andrespolią. Choć o jeszcze jednej rzeczy chcielibyśmy wspomnieć, mimo że w głównej mierze była to sytuacja wymuszona. Otóż z wprowadzonych do gry Zawiszy w drugiej połowie zmienników najstarszy miał niecałe 22 lata, a kolejni odpowiednio 19 lat, 16 lat i 17 lat. I nie były to tylko kilkuminutowe czy robione przed ostatnim gwizdkiem zmiany. Brawo drużyna, brawo Panie trenerze.
Zawisza Rzgów - Andrespolia Wiśniowa Góra 2:0 (1:0)
Wawrzyński ż - Bartłomiejczyk, Czernik, Klimek, Madejski, Rechciński ż (75' Kaczmarkiewicz), Dudka ż, Bronka (88' Krogulec), Łągiewczyk (68' Szubert), Kulik ż, Perek (82' Modranka)
Bramki: Rechciński 5 min, Kulik 62 min.
Trener: Michał Osiński
Kierownik: Jacek Skupień