Nasze dziewczyny w sobotnim meczu musiały uznać wyższość swoich rywalek, przegrywając 1:5.

Tak jak zapowiadaliśmy to miało być i było trudne spotkanie dla Fiero Zawiszy. Jak się okazało wicelider tabeli to jeszcze zbyt trudny przeciwnik. Poniżej oficjalna relacja z tego meczu:

"Ta runda nie dla nas.

Po zeszłotygodniowym remisie z Pabianicką drużyną (1:1, bramka Patrycji Drożdżewicz), który wlał w nas trochę entuzjazmu - dziś został nam on odebrany. Rywalki, drużyna wiceliderek z Sieradza nie miała problemu by wykorzystać nasze błędy i wywieźć od nas 3 punkty. Roszady w linii obrony, gdzie obecnie grywają zawodniczki z chociażby pomocy, wpływają na ilość popełnianych przez nas błędów. Kolejny mecz, podczas którego tracimy bramki ze stałych fragmentów lub przez nasze defensywne niezgranie. Tradycją staje się również nasza bardzo słaba gra w pierwszej połowie. Za każdym razem musimy gonić wynik i tylko chyba to wpływa na nasza sportową złość i motywację. Dziś do przerwy przegrywałyśmy 2:0. Dobrze zgrane przeciwniczki, świetnie operujące piłką, właściwie nie pozostawiły złudzeń kto w tej rywalizacji powinien wygrać. Podrażnione rozwojem sytuacji oraz interwencją słowną trenera wróciłyśmy na boisko i powoli próbowałyśmy grać swoje. Częściej dochodziłyśmy do piłki i stwarzałyśmy „zagrożenie”. Dzięki naporowi zdobywamy gola na 3:1 po strzale Roksany Oraczewskiej. Czując, że możemy spróbować odrobić straty walczymy dalej. Napędzane poprzez rozgrywającą dobre spotkanie Julkę Tomes, która dwoiła się i troiła w każdej części boiska. Wysoka temperatura i zmęczenie boiskowe dają się we znaki. Trener dokonał zmian. Wprowadziło to trochę zamieszania i tracimy kolejne 2 bramki. Wynik ostateczny 5:1… a mógł być znacznie wyższy gdyby nie kapitalne interwencje naszej bramkarki - wybroniła 5 sytuacji sam na sam a i w międzyczasie miała też co robić. Choć nasza gra w porównaniu do poprzedniej rundy uległa poprawie coś jednak nie funkcjonuje tak jak powinno. Pozostały 2 mecze, które za wszelka cenę będziemy chciały wygrać.