W meczu kolejki Klasy okręgowej Zawisza pokonuje Andrespolię Wiśniowa Góra 2:0 po dwóch trafieniach Piotrka Grzejdziaka.
Tak właśnie powinny wyglądać wszystkie mecze tej rundy w wykonaniu pierwszego zespołu Zawiszy. Pełne zaangażowanie do ostatnich minut i bardzo dobry końcowy rezultat. Od razu nasuwa się jednak pytanie - dlaczego tak późno?
Bez wątpienia było to wydarzenie tej kolejki, jak i pewnie całej rundy. Bo choć Zawisza plasuje się już na 3 pozycji to na pewno mogliśmy w akcji obejrzeć dwie najlepsze drużyny tego sezonu. Gospodarz tego pojedynku wydawał się być faworytem tego meczu, bo do dnia rozegrania tego spotkania pozostawał niepokonany, a w rundzie wiosennej kontynuował zwycięską passę. Z kolei nasza drużyna bardzo słabo rozpoczęła tegoroczne rozgrywki i w 3 meczach zdobyła zaledwie 1 punkt. Jednak jak to często w piłce bywa statystyka i wszelkie analizy bardzo szybko mogą ulec zmianie.
Spotkanie to zaczęło się jednak od dogodnej okazji Andrespolii i to gospodarze powinni bardzo szybko prowadzić w tym spotkaniu. Na nasze szczęście piłka nie znalazła drogi do bramki ani w tej sytuacji ani też do końca niedzielnego pojedynku. Dalsza część pierwszej połowy to w naszej ocenie próby prowadzenia gry przez nasz zespół, jednak bez zbyt wielu okazji do objęcia prowadzenia. Z drugiej strony Andrespolia dużo łatwiej stwarzała groźne sytuacje, których nie potrafiła zamienić na bramkę. Jedną z dogodnych sytuacji był m. in. rzut wolny z 19 metra w końcówce pierwszej połowy, który został podyktowany bo błędzie, a następnie faulu Bartka Bronki. Piłka jednak poszybowała wysoko nad bramką gości i skończyło się na strachu.
Druga połowa rozpoczęła się w dużej części od gry w środku pola, choć ataki Zawiszy wydawały się być trochę lepsze niż te z pierwszej odsłony gry. Jedna z takich akcji przyniosła nam "jedenastkę", gdyż sfaulowany w polu karnym został Bartek Bronka. Etatowym do tej pory wykonawcą rzutów karnych był nieobecny już w zespole Patryk Olszewski, teraz jednak do wykonania tego karnego musiał podejść inny nasz zawodnik. Wybór padł na Piotrka Grzejdziaka, który pewnie i zarazem myląc bramkarza posłał piłkę do bramki gospodarzy. Była to 62 minuta meczu i kolejne 30 minut gry przed nami. W dalszej części przebiegiem gry w dużej mierze zaczęły rządzić negatywne emocje i nie do końca czysta gra, nad którą niestety nie potrafił zapanować sędzia główny tych zawodów. Co rusz słyszeliśmy gwizdek arbitra przerywający grę. Na odgwizdywanych rzutach wolnych szczególnie skorzystać mogła Andrespolia, która kilkakrotnie próbowała swoich szans w dośrodkowaniach w nasze pole karne. Z kolei Zawisza musiał liczyć na szybkie wyprowadzenie kontr. Tym bardziej w momencie kiedy z boiska wyrzucony został Marcin Olejnik i musieliśmy radzić sobie grając w osłabieniu. Bardzo ciekawią nas ostatnie decyzje arbitrów bo w zasadzie w każdym meczu karani jesteśmy czerwonym kartonikiem. A często powtarzające się sytuacje zupełnie inaczej oceniane są przez poszczególnych sędziów. Nasza drużyna nie załamała się jednak takim obrotem sprawy i nawet grając w "10" potrafiła stwarzać zagrożenie pod bramką gospodarzy. Kropkę nad "i" postanowił jeszcze raz Piotrek Grzejdziak oddając z półobrotu niesygnalizowany strzał, który całkowicie zaskoczył bramkarza miejscowych i wpadł mu za kołnierz, wprost do bramki rywali. Naprawdę było to przedniej klasy uderzenie, które ostatecznie przesądziło o naszym zwycięstwie.
I teraz niestety powrócić musimy do pytania z pierwszego akapitu tej relacji. Dlaczego tak późno nasza drużyna pokazała swoje możliwości? Niestety czasu już się nie cofnie, ale dopóki piłka w grze...
Andrespolia Wiśniowa Góra - Zawisza Rzgów 0:2 (0:0)
Bramki : Piotr Grzejdziak x2