Doczekaliśmy się pierwszych punktów Zawiszy w nowym sezonie, i to od razu trzech. W trudnym meczu pokonujemy Pilicę Przedbórz 2:1.

Choć było to bardzo ważne dla nas spotkanie, to przed meczem w środowisku Zawiszy panował umiarkowany optymizm. Trzy mecze z zerowym dorobkiem punktowym, dwa bez strzelonego gola. Z drugiej strony drużyna, z którą zawsze gra się ciężko, nawet na własnym boisku. Jednocześnie wydawało się, że będzie to dobry przeciwnik na przełamanie. W przypadku zwycięstwa nikt nie mógłby powiedzieć, że ograny został ligowy słabeusz, a zawodnicy potwierdziliby swoje aspiracje na dużo wyższe miejsce w ligowej tabeli.

Znów składem zaskoczył trener Michał Osiński, nie wiemy czy znajdzie się jakakolwiek osoba, która w 100 % przewidzi jaka jedenastka wybiegnie na murawę w danym meczu naszego zespołu. Największe zmiany zaszły w formacji obronnej, przed meczem ze składu wypadli Marcin Olejnik i Robert Piotrowski. Obok Piotrka Grzejdziaka i Maćka Bartłomiejczyka do pierwszego składu wskoczył rekonwalescent Piotrek Czernik, dla którego było to pierwsze od 8 miesięcy oficjalne spotkanie i Michał Madejski, który w tym sezonie dwukrotnie wchodził na boisko z ławki. W drugiej linii obok Huberta Rechcińskego i Mateusza Dudki, zagrali Michał Łągiewczyk, Bartek Bronka i Arek Telesiewicz. W ataku tym razem zagrał Kuba Perek.

Pierwszy gwizdek sędziego został poprzedzony minutą ciszy ku czci tragicznie niedawno zmarłego byłego zawodnika Zawiszy, a do niedawna występującego w Polonii Piotrków - Jakuba Paprockiego.

Zawisza dobrze rozpoczął to spotkanie. Akcje konstruowane były przede wszystkim naszymi skrzydłami, swoich sił próbowali Michał Łągiewczyk i bardzo aktywny w tym meczu Hubert Rechciński. Do akcji oskrzydlających bardzo często podłączał się także Maciej Bartłomiejczyk. Już po pierwszych 10 minutach meczu powinniśmy wyjść na prowadzenie po uderzeniu Arka Telesiewicza. Jego strzał wylądował jednak na poprzeczce, a dobitka Mateusza Dudki była niecelna. Zawisza, mimo niepowodzenia tej akcji, nadal dążył do objęcie prowadzenia. Ta sztuka udała się niedługo później bo w 21 minucie akcję przez siebie rozpoczętą wykończył Mateusz Dudka. Jego strzał lewą nogą próbował zatrzymać jeszcze znany z występów w Rzgowie Marcin Cander, ale na nasze szczęście piłka lobem wpadła do bramki gości. W tym okresie goście nie byli w stanie poważniej zagrozić naszej bramce, a Zawisza miał kolejne sytuacje bramkowe. Po jednym z rzutów wolnych piłka spadła przed niepilnowanym Piotrkiem Grzejdziakiem, jednak naszemu stoperowi zabrakło czasu i miejsca na lepsze złożenie się i jego uderzenie przeleciało ponad poprzeczką. W pierwszej połowie warty był też do odnotowania strzał zza pola karnego, rozgrywającego dobre zawody Dudki, jednak także uderzony ponad bramką. Najlepszą okazję zmarnował jednak Michał Łągiewczyk, który z 5 metra próbował zmieścić piłkę w długim rogu lecz jego strzał minimalnie minął bramkę strzeżoną przez bramkarza Pilicy. I niestety kolejny raz potwierdziło się przysłowie o niewykorzystanych sytuacjach. Zamiast prowadzić 2:0 i zejść z takim wynikiem do szatni, w 39 minucie wyrównali goście z Przedborza. W wydawało się niegroźnej sytuacji na strzał z bocznych rejonów pola karnego zdecydował się zawodnik Pilicy, piłka po koźle przeszła jeszcze pod brzuchem interweniującego Krystiana Wawrzyńskiego i nieszczęście było gotowe. Do przerwy 1:1.

Druga połowa meczu stała już na bardziej wyrównanym poziomie, choć kolejny raz lepiej rozpoczęła Zawisza. Chwilę po wznowieniu dogodną szansę na ponowne wyprowadzenie naszego zespołu na prowadzenie miał Hubert Rechciński, jednak kolejny już raz strzał minął bramkę Przedborzan. Przez kolejne minuty nie mieliśmy zbyt wielu dobrych sytuacji do objęcia prowadzenia. Dobrze między innymi zapowiadała się akcja Michała Łągiewczyka, który wbiegł w pole karne i zagrał piłkę wzdłuż bramki gości, jednak żaden z naszych zawodników nie zdołał zakończyć tej sytuacji uderzeniem. Zawisza próbował przechylić szalę na swoją korzyść między innymi po akcjach nowego zawodnika, a wprowadzonego po przerwie Przemka Szuberta. Jednak dalej nie przekładało się to na dogodne sytuacje. Raz piłka znalazła się w siatce bramki Pilicy po uderzeniu Arka Telesiewicza, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Upragniona bramka dająca długo wyczekiwane trzy punkty padła w 69 minucie meczu. Wtedy do dośrodkowania Bartka Bronki najwyżej wyskoczył Kuba Perek i strzałem głową zapewnił nam, jak się później okazało, zwycięstwo. To nie był jednak koniec sytuacji, po których mogliśmy zdobyć kolejne bramki. Bardzo dobrą okazję miał Łukasz Wiśniewski, który zmienił Kubę Perka. Niepilnowany, dobrze przyjął piłkę na 30 metrze od bramki gości i zamiast zdecydować się na indywidualną akcję i wyjście sam na sam z bramkarzem, próbował lobować. Niestety uderzenie było za słabe i niecelne aby zagrozić gościom. Mocno jednak liczymy na przełamanie naszego napastnika, bo sytuacje nadal są, trzeba tylko w końcu trafić. Ostatnia dogodna szansa miała miejsce po akcji Huberta Rechcińskiego, który wbiegł w pole karne i oddał strzał, niestety wprost w interweniującego bramkarza. W pewnych sytuacjach o podjętej decyzji decydują ułamki sekund, Hubert podjął decyzję o strzale choć dobrze w tej sytuacji był też ustawiony Wiśniewski.

W ostatnich minutach Pilica za wszelką cenę próbowała doprowadzić do remisu, przesuwając między innymi jednego ze stoperów do przedniej formacji. Jednak nasza dobra gra w defensywie uniemożliwiła im stworzenie większego zagrożenia. Pierwsze zwycięstwo i przełamanie bardzo cieszy, miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie teraz w dobrym kierunku i szybko zapomnimy o słabym początku sezonu. Brawo Zawisza!!!!

Zawisza Rzgów - Pilica Przedbórz 2:1 (1:1)

Wawrzyński ż - Bartłomiejczyk, Grzejdziak, Czernik, Madejski ż, Rechciński (85' Kaczmarkiewicz), Dudka, Telesiewicz, Bronka (80' Klimek), Łągiewczyk (60' Szubert ż), Perek (69' Wiśniewski).

Bramki: 21' Dudka, 68' Perek

 


Nie masz uprawnień do dodawania komentarzy