Długo wyczekiwane zwycięstwo na własnym boisku w końcu stało się faktem. Pokonujemy LKS Rosanów 4:3. 

Ostatni komplet punktów rezerwy na własnym boisku wywalczyły w pierwszej kolejce tego sezonu, kiedy to także jedną bramką pokonaliśmy UKS SMS Łódź (3:2). Tamto spotkanie jednak bardzo mocno różniło od tego z ostatniej niedzieli. W tamtym Zawisza musiał gonić wynik, dwukrotnie przegrywając. W tym meczu Zawisza prowadził już 4:0, jednak tak wysokie zwycięstwo podziałało bardzo źle na naszą drużynę, która oddała pole przeciwnikom i tylko dzięki dużemu szczęściu po niecelnym strzale głową jednego z zawodników Rosanowa, udało się dowieźć zwycięstwo do końcowego gwizdka.

W zasadzie od pierwszej do ostatniej minuty spotkanie to powinno być rozgrywane pod nasze dyktando. Różnica klas była widoczna, a umiejętnościami poszczególnych zawodników na pewno przewyższaliśmy zespół gości. W naszym zespole zagrało kilku bardzo młodych zawodników, którzy swoją grą chcą aspirować do występów w pierwszym zespole.

Pierwsza połowa przyniosła tylko jednego gola po dobrym uderzeniu Bartka Krogulca. W dobrej sytuacji do zdobycia gola mógł też znaleźć się Dawid Jędrzejewski, jednak nie zdołał on wbiec przed interweniującego obrońcę gości, który zażegnał niebezpieczeństwo pod własną bramką. W pierwszej połowie mieliśmy też pierwszą zmianę przeprowadzoną przez trenera Jerzego Rutkowskiego. Ta zmiana nie wynikała jednak z odniesionej kontuzji, a z niezbyt dobrej dyspozycji Davida Aiteki. Co więcej mentalna postawa tego zawodnika w pierwszych minutach meczu była daleka od ideału, zawodnik ten miał dużo szczęścia, że sędzia główny nie zdecydował się na mocniejsze ukaranie naszego zawodnika. Jak się później okazało nie był to jedyny gracz w naszym zespole, który nie wykorzystał danej sobie szansy.

W 43 minucie meczu za Aitekę na boisku zameldował się Łukasz Modranka, i jak pokazała druga połowa była to bardzo dobra zmiana tego zawodnika. Łukasz zaliczył klasycznego hattricka i to zaledwie w niecałe 15 minut. Jednak po ostatniej bramce dającej prowadzenie 4:0 dziwne rzeczy zaczęły się dziać w naszej grze. Zamiast kontrolować przebieg spotkania i starając się dołożyć kolejne bramki do głosu doszli zupełnie niewidoczni do tego momentu goście. Odpowiednio w 72, 75 i 79 minucie zmniejszyli rozmiary swojej porażki. A kilkukrotnie w naszej bramce dobrze zachował się Mikołaj Raźny. Po ostatniej bramce Rosanowa trener Rutkowski zmienił Eryka Kosmowskiego, który na boisku zameldował się od początku drugiej połowy. To kolejny zawodnik, którego gra nie przypadła do gustu szkoleniowcowi rezerw. Na nasze szczęście przyjezdni nie zdołali już doprowadzić do remisu, choć mieli ku temu wyśmienitą okazję. Po dośrodkowaniu w pole karne najwyżej do głowy wyskoczył napastnik gości, który minimalnie przestrzelił z najbliższej odległości.

Cieszy przełamanie zespołu rezerw na własnym boisku i drugie z rzędu odniesione zwycięstwo. Jednocześnie zastanawiająca jest postawa niektórych zawodników, którzy w swoim mniemaniu zasługują na grę na wyższym niż piątoligowy poziom. Zapominają jednak, że tego miejsca w pierwszej drużynie nie da im nikt, jeśli swojej wartości nie udowodnią w rozgrywanych meczach. Obojętnie na jakim szczeblu rozgrywkowym. Na obrażanie się i kręcenie nosem jest już za późno, a czas juniorów odszedł dawno w zapomnienie.

Zawisza II Rzgów - LKS Rosanów 4:3 (1:0)

Raźny - Janasiak, Olejnik, Poros, Socha, Jędrzejewski, Kuśmirowski (46' Kosmowski 81' Niżnikowski), Dudka, Krogulec (87' Kmieć), Strzałkowski, Aiteka (43' Modranka)

Bramki: Krogulec 25', Modranka 55', 63', 68'

Trener: Jerzy Rutkowski, Kierownik: Krzysztof Miśkiewicz


Nie masz uprawnień do dodawania komentarzy