Ostatnie spotkanie IV-ligowej Zawiszy zakończyło się remisem 2:2. Gole dla naszego zespołu zdobyli wychowankowie Hubert Rechciński i Dominik Gałkiewicz.

Nie daliśmy się pokonać walczącej do samego końca o utrzymanie drużynie ze Zgierza. Najpierw to nasza drużyna otworzyła wynik spotkania, potem straciliśmy dwie bramki, ale ostatnie słowo i tak należało do naszego zespołu. Tym samym kończymy sezon na 8 pozycji.

Było to kolejne, po meczu z Andrespolią Wiśniowa Góra spotkanie, w którym wydawało się, że gospodarze ruszą na nasz zespół wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. W końcu, aby myśleć o utrzymaniu, musieli to spotkanie wygrać. Jednak patrząc na ich poczynania chyba nie do końca wierzyli w taki scenariusz. Co więcej nasza drużyna kolejny raz pokazała, że wcale nie tak łatwo z nią wygrać, nawet gdy konieczne były znaczące korekty w składzie. Trener Michał Osiński, pod nieobecność trójki etatowych obrońców - Roberta Piotrowskiego, Huberta Marczyka i Piotrka Grzejdziaka, kolejny raz musiał mocno nagłówkować się nad zestawieniem tym razem bloku obronnego. I ta formacja, w takim zestawieniu, zagrała ze sobą po raz pierwszy w tym sezonie. Parę stoperów tworzyli Marcin Olejnik i Dominik Gałkiewicz, rola lewego obrońcy przypadła Arturowi Kulikowi, na lewej stronie zagrał Maciek Bartłomiejczyk.

Początek spotkania nie przyniósł wielkich emocji, nie było huraganowych ataków Boruty, a nasza drużyna także nie forsowała tempa gry. Na prowadzenie wyszliśmy po bardzo ładnej bramce Huberta Rechcińskiego, który po dośrodkowaniu z bocznych rejonów boiska ustawiony tyłem do bramki, zewnętrzną częścią stopy i dodatkowo bezpośrednio z powietrza, uderzył nad interweniującym bramkarzem gospodarzy. Była to naprawdę bardzo ładna bramka i przytomne zachowanie naszego zawodnika. Niestety 10 minut później zgierzanom udało się wyrównać po strzale znanego z gry w Zawiszy Damiana Marciocha. Bramka ta była konsekwencją błędu naszych obrońców, którzy przepuścili zagranie w pole karne do niepilnowanego Marciocha, który następnie umieścił piłkę w siatce. Zawisza dosyć szybko mógł odpowiedzieć na to trafienie, w kolejnej sytuacji ponownie z dobrej strony pokazał się Hubert Rechciński, który wpadł w pole karne, minął jednego z obrońców, jednak uderzył wprost w bramkarza Boruty. Do przerwy 1:1.

Początek drugiej połowy wyglądał podobnie jak w pierwszej odsłonie. Sytuacji do strzelenia bramek nie było zbyt wiele, a przez to mecz nie porywał. W późniejszej części gra trochę się zaostrzyła, gdyż w wyniku komunikatu spikera o korzystnym wyniku meczu Włókniarza Zelów - Zawisza Pajęczno, Boruta za wszelką cenę starał się stworzyć jakieś zagrożenie pod naszą bramką. Zespół ze Zgierza dopiął swego w 65 minucie, kiedy to w zamieszaniu w polu karnym znów najlepiej odnalazł się Damian Marcioch i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Nasza drużyna nie zraziła się jednak tą stratą i w ogólnej ocenie meczu będąc drużyną silniejszą, dążyła do wyrównania. Fatalny w skutkach cios dla Boruty został zadany w 82 minucie meczu, kiedy to do dośrodkowania w pole karne najwyżej wyskoczył Dominik Gałkiewicz i lekkim lobem dał naszej drużynie 1 punkt. W samej końcówce meczu jeszcze jedną groźną sytuację stworzyli sobie gospodarze, jednak udaną interwencją popisał się Maciek Humerski, który obronił strzał zawodnika Boruty z okolicy 5 metra. Z drugiej strony w naszym zespole na indywidualną akcję zdecydował się Mateusz Dudka, który przebiegł z piłką dobrą połowę boiska, jednak tuż przed polem karnym został nieprzepisowo zatrzymany. Rzut wolny nie przyniósł jednak większego zagrożenia. Wynik nie uległ już zmianie, załamani zawodnicy Boruty padli na boisko. Dla nas było to czwarte z kolei spotkanie, w którym nie dajemy się pokonać. Kolejne szanse na przedłużenie tej serii dopiero w kolejnym sezonie. Oby nie był on gorszy od właśnie zakończonego.

 


Nie masz uprawnień do dodawania komentarzy