13 września nie był szczęśliwym dniem dla sympatyków Zawiszy. Przegrywamy ze Stalą Głowno 0:3.

To Zawisza jako pierwszy ruszył do ataku, nie pozwalając przy tym przeciwnikowi na stworzenie w pierwszej połowie większego zagrożenia pod naszą bramką. W tej odsłonie udało też się nam raz umieścić piłkę w siatce, ale sędzia słusznie pokazał, że przed dograniem piłka opuściła całym obwodem plac gry. Akcje Zawiszy nabrały większego tempa około 30 minuty spotkania i wykorzystanie choćby jednej stworzonej sytuacji mogłoby przynieść zupełnie inny wynik końcowy. Dwukrotnie przed dobrymi okazjami stanął Damian Marcioch, ale zdecydował się on na indywidualne wykończenie akcji, zamiast chyba poszukania podania do dobrze ustawionych kolegów. Efekt był taki, że bramka nie padła, a zawodnicy mieli na pewno przynajmniej raz uzasadnione pretensje do swego kolegi. W innej ciekawie zapowiadającej się sytuacji w polu karnym znalazł się Sylwek Pacześ, jednak oddał nieprzygotowany strzał, który poleciał wysoko nad bramką gości. Wszyscy oczekiwali na gwizdek sędziego kończący pierwszą połowę, a do gry zabrali się goście z Głowna. Najpierw po rzucie rożnym minimalnie główkowali nad bramką strzeżoną przez Mikołaja Raźnego, a kolejna ich akcja przyniosła im już prowadzenie w tym meczu i przysłowiową bramkę do szatni. Zagapili się nasi obrońcy, a piłka wstrzelona w pole karne została zagrana pomiędzy dwoma zawodnikami gości. W międzyczasie odbijając się od jednego z naszych zawodników trafiła pod nogi napastnika Stali, który bez problemu skierował ją do bramki.

Przypominając sobie ostatni nasz wyczyn strzelecki z drugiej połowy meczu z Widzewem, mieliśmy nadzieję, że także i w tym dniu uda nam się odwrócić losy tego pojedynku. Niestety w spotkaniu z Głownem nic takiego nie nastąpiło, a skończyło się bardzo źle. Trzeba obiektywnie przyznać, że ta druga połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Brakowało spokoju w naszym rozegraniu bo bardzo często szukaliśmy szybkiego rozegrania do naszych napastników, rzucając im piłkę za obrońców gości. Ci jednak nie mylili się zbyt często, a może nawet wcale, i do większego zagrożenia pod ich bramką nie dochodziło. Zawisza próbował wrzutek w pole karne Stali i pomimo kilku wygranych pozycji strzeleckich, nasze strzały najczęściej przelatywały nad bramką przyjezdnych lub też dobrze interweniował bramkarz z Głowna. Najbliżej gola byliśmy po strzale Patryka Przybylskiego, który po indywidualnej akcji uderzył na bramkę, ale jego strzał został delikatnie zablokowany. Jednak dzięki tej interwencji piłka wylądowała tylko na słupku. Goście próbowali poszukać za to swoich szans w kontratakach i jeden z nich doprowadził do przyznania im rzutu karnego, po faulu w polu karnym Marcina Olejnika. Co prawda piłka nie została uderzona zbyt czysto, ale wpadła w samo okienko naszej bramki, a Mikołaj Raźny nie miał szans na udaną interwencję. W końcowych minutach Stal zdobyła jeszcze trzeciego gola po bardo ładnym uderzeniu i pierwsza nasza porażka stała się faktem.

Szkoda zakończenia serii meczów bez porażki, jak i przerwania serii 5 spotkań z dorobkiem punktowym. Szkoda szczególnie, że nastąpiło to przed własną publicznością. Bo atut własnego boiska powinien być dużo lepiej wykorzystany. Nasza gra jednak w tym meczu pozostawiała dużo do życzenia i stało się tak jak się stało. Możemy teraz gdybać, że gdyby w pierwszej połowie, dużo lepszej w naszym wykonaniu, udało się zdobyć bramkę jako pierwszemu to zapewne nadal cieszylibyśmy się z bycia niepokonanym, ale niestety wyszło odwrotnie. Niemniej jednak nie należy się też załamywać bo to dopiero początek sezonu i jeszcze mnóstwo spotkań przed nami. Może większy spokój w grze i większe zaangażowanie oraz więcej dokładności przyniesie wyniki z pierwszych spotkań. Na pewno chciałoby się wygrać wszystko, ale trzeba też wyciągać wnioski po porażkach i dążyć do eliminowania popełnianych błędów. Bo w to, że w tej drużynie tkwi potencjał do bycia jedną z najsilniejszych ekip tej ligi nikt nie wątpi.

Zawisza Rzgów - Stal Głowno 0:3 (0:1)


Nie masz uprawnień do dodawania komentarzy