Z trenerem Sikorskim rozmawialiśmy po zakończeniu rundy jesiennej, czas więc na drugą odsłonę i rozmowę po zakończeniu sezonu. Sezonu na pewno udanego, ale...

Mimo zwycięstwa w lidze trener Sikorski nie popada w hurraoptymizm i wymaga jeszcze większego zaangażowania u swoich zawodników, o tym i innych sprawach związanych z Orlikami w poniższym wywiadzie, zapraszamy do lektury!

____________

Rozmawialiśmy w przerwie zimowej to porozmawiać trzeba było i teraz, tym bardziej, że udało się wygrać całe rozgrywki. Przede wszystkim ogromne gratulacje, udało się chyba zrealizować nasze i całej drużyny ciche marzenie?

Trener Marcin Sikorski – Witam. Marzenie??? Plan był prosty, wygrać wszystko do ostatniego meczu. To nie do końca się udało, ale cel jakim było wygranie ligi osiągnęliśmy. Cieszymy się dzisiaj, a jutro bierzemy dalej do pracy .

W przerwie pomiędzy rundami zgadzaliśmy się w kwestii braku parcia Zarządu Klubu na konkretny wynik na koniec sezonu, ale chyba szczególnie wśród zawodników taka presja czy chęć wygrania ligi prędzej czy później się pojawiła? Jak ty do tego podchodziłeś mentalnie i personalnie? Bo przecież wiadomo, że w kadrze miałeś sporą grupę zawodników i każdy chciał grać.

TMS - Presja zawsze jest tylko w głowie rodziców, u dzieci nie, takie słowo nie istnieje. To, że pojawiały się jakieś powiedzmy „uwagi” dotyczące braku gry poszczególnych zawodników to tylko i wyłącznie ze strony rodziców, my jako drużyna fajnie się bawiliśmy. Sukces był sprawą drugorzędną. Jedna wygrana nakręcała drugą.

Runda rewanżowa przyniosła jeszcze lepsze wyniki niż jesienią, byliście niepokonani aż do meczu w Koluszkach, to jak to było naprawdę z tym mistrzostwem, było łatwo czy może jednak dość trudno?

TMS -  Myślę, że gdyby nie pewne zmiany personalne to pewnie byśmy wygrali wszystkie mecze w tej rundzie. Jednakże nie o to chodzi w tym wieku, daliśmy pograć innym zawodnikom, a wnioski niech wyciągają sami chłopcy bo to oni chcą grać w piłkę, ale też wnioski powinni wyciągnąć i rodzice. Co do ligi, to mogę powiedzieć, że Zawisza wygrał zasłużenie .

Chcesz może wyróżnić jakichś poszczególnych zawodników czy jednak w kolektywie i całej drużynie siła? Wszystko wskazuje na dosyć wyrównaną grupę bo skoro nominalny obrońca strzela prawie tyle samo bramek co nominalny atakujący :)

TMS – Uważam, że jako zespół posiadamy jeszcze braki, często o obliczu decydują pojedynczy zawodnicy. Fajnie byłoby, żeby trening i wspólna praca sprawiała, że tych którzy będą mogli decydować o wyniku było coraz więcej. Jednak zdarza się i tak, że to zaangażowanie na treningu u niektórych zawodników nie jest takie jakiego bym sobie życzył. Niektórzy mogliby dać od siebie znacznie więcej, a wtedy też pokazaliby, że zasługują na miejsce w składzie na dany mecz. Tylko tak jak mówię, trzeba to pokazać w treningu, a nie poprzez swoich rodziców. Bo to przede wszystkim zawodnik musi chcieć pracować i podnosić swoje umiejętności. Co do pozycji na boisku to nigdy nie przywiązywałem do tego uwagi. Każdy zawodnik, nawet bramkarz Marcel Lorentowicz strzelili w tym sezonie bramkę. To dla mnie fajna sprawa. Cieszę się razem z nimi.

W przyszłym sezonie nowe wyzwania, ale też i wejście na większe boiska z większą ilością graczy? Jesteśmy na to personalnie przygotowani?

TMS – Niestety ilość nie zawsze idzie w jakość. Nie chce nikogo urazić, ale tak jak wcześniej powiedziałem chociażby mecz z Miazgą Brójce pokazał, że paru chłopców jeszcze nie jest w stanie rywalizować na takim poziomie. Ale tak naprawdę, co też już zostało powiedziane, wszystko zależy od nich, od ich postawy, chęci, zaangażowania… Jeżeli będzie też możliwość wzmocnienia się jakimś zawodnikiem to będę chciał z tego skorzystać. To zawsze podniesie ogólny poziom.

Wróćmy jeszcze do świętowania wygrania ligi, na swoim facebookowym profilu po wygranym meczu z Polonią Andrzejów napisałeś, że podobno nic dwa razy się nie zdarza i że szczególnie dziękujesz tym co w ciebie nie wierzyli, chcesz to jakoś rozwinąć?

TMS - O Boże! Skoro to pytanie padło to odpowiem szczerze. Większość zawodników, która przyszła ze mną do klubu, to chłopcy z którymi chyba do końca nie po drodze mieli włodarze Gminy Brójce. Średnio też było u nich z wiarą w umiejętności tych zawodników, jak i z wiarą w moją osobę. W jakiejś części to także im dedykuję to zwycięstwo w tym sezonie. I serdecznie im dziękuję za brak aprobaty dla nas. Jak pokazał czas zmiany, które nastąpiły były się dla nas więcej niż dobre. A podsumowując okazało się, że przy wysiłku nas wszystkich, jesteśmy w stanie stworzyć piłkarską rodzinę, oczywiście wielką Rzgowską rodzinę.

Dziękujemy za rozmowę.


Nie masz uprawnień do dodawania komentarzy