Drugie z rzędu zwycięstwo odnosi pierwsza drużyna. Tym razem zdecydowanie pokonujemy rezerwy Widzewa 3:0.

Po ostatnim przełomie fatalnych wiosennych wyników i zwycięstwie w Wiśniowej Górze na nasz Stadion przyjechały rezerwy Widzewa, które w trzech ostatnich spotkaniach zdobyły komplet punktów. Zastanawialiśmy się więc czy nasza drużyna złapię w końcu zwycięski rytm czy jednak druga drużyna łódzkiego zespołu jest na tyle silna, że o komplet punktów będzie bardzo ciężko.

Po meczu z Andrespolią kolejnych roszad w składzie musiał dokonać trener Michał Osiński bo za kartki pauzować musieli Marcin Olejnik i Arek Telesiewicz, ostatnio podstawowi zawodnicy pierwszej jedenastki. Tym razem od początku meczu zobaczyliśmy Michała Łągiewczyka i Damiana Marciocha. Szczególnie ten drugi w dużym stopniu swoją grą wniósł bardzo wiele w odniesienie zwycięstwa w sobotnim pojedynku. Co warte także podkreślenia na boisku w tym meczu wystąpiło dwóch zawodników o nazwisku Marcioch. W drużynie Widzewa gra bowiem młodszy brat naszego Damiana. Jak się okazało to nadal młodszy musi dużo uczyć się od starszego :). Ponadto zespół rezerw Widzewa wzmocniony został tak naprawdę jednym zawodnikiem z szerokiej trzecioligowej kadry. Był to Bartłomiej Niedziela. I tu w zasadzie wzmianka o wyczynach tego zawodnika w tym spotkaniu się kończy.

Przechodząc do samego spotkania to mecz ten nie przyniósł oczekiwanych emocji, a nasze zwycięstwo w zasadzie od samego początku nie było zagrożone, choć na pierwszą bramkę musieliśmy trochę poczekać. Zawisza bardzo szybko zaczął stwarzać zagrożenie pod bramką gości. Dwie pierwsze okazje należały do grających na skrzydłach Maćka Bartłomiejczyka i Michała Madejskiego. Najpierw niecelny strzał po dobrym wejściu w pole karne oddał ten pierwszy, a potem po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego minimalnie przestrzelił ten drugi. Przed kolejną szansą stanął Patryk Przybylski, który otrzymał idealne dośrodkowanie od Bartka Bronki, jednak jego strzał głową w dobrym stylu wybronił rozgrywający całkiem dobre zawody bramkarz gości. Widzewiacy w zasadzie jedyną poważną sytuację stworzyli w 18 minucie meczu kiedy to po naszym rzucie rożnym wyszli z szybką kontrą zakończoną minimalnie niecelnym strzałem. W 22 minucie byliśmy świadkami, tym razem pojedynku biegowego, pomiędzy ponownie Patrykiem Przybylskim a bramkarzem gości, który zdołał pierwszy wybić piłkę. W 31 minucie po dobrej akcji Zawiszy zablokowany przy strzale został Michał Łągiewczyk, piłka spadła pod nogi Bartka Bronki, ale jego uderzenie okazało się bardzo niecelne. W 37 minucie w końcu doczekaliśmy się prowadzenia w tym meczu choć nie przyszło to nam bardzo łatwo. Najpierw zaskoczyć bramkarza Widzewa spróbował Artur Kulik, jego silny strzał został jednak odbity. Dobijać próbował kolejny nasz zawodnik, ale znów górą był golkiper gości. Druga dobitka Patryka Przybylskiego okazała się bardzo istotna dla dalszego przebiegu gry bo po jego uderzeniu piłkę tuż przed linią bramkową ręką zatrzymał jeden z obrońców przyjezdnych, za co w następstwie zobaczył czerwony kartonik i Widzew musiał już od końcówki pierwszej połowy grać w osłabieniu. Do podyktowanego rzutu karnego podszedł Damian Marcioch i pewnym uderzeniem wyprowadził Zawiszę na prowadzenie. Pierwsza połowa, która obfitowała w dobre okazje naszego zespołu zakończyła się jeszcze dwoma niecelnymi próbami, jednak takimi, o których warto napisać. Najpierw z przewrotki minimalnie nad bramką uderzył Artur Kulik, a następnie niesygnalizowanym strzałem bramkarza gości spróbował zaskoczyć Bartek Bronka.

Druga połowa rozpoczęła się tak jak pierwsza od obronionego strzału Maćka Bartłomiejczyka. W 55 minucie, znów bez powodzenia, z daleka uderzał Bartek Bronka. W następnej naszej akcji znów z dobrej strony pokazał się Maciek Bartłomiejczyk, który został sfaulowany tuż przy linii końcowej boiska, na granicy pola karnego. Do wykonania rzutu wolnego podszedł Michał Łągiewczyk, który kompletnie zaskoczył obrońców gości. Zamiast dośrodkowywać wycofał piłkę do nadbiegającego i wspomnianego już przy tej akcji Bartłomiejczyka, który mierzonym strzałem po ziemi w stronę dalszego słupka dał nam podwyższenie wyniku. Nie minęło wiele minut, a prowadziliśmy już trzema golami. Wydawać się mogło, że z tej akcji niewiele może się zdarzyć, ale fatalny błąd popełnił stoper gości, który przepuścił piłkę pod nogą do niepilnowanego Damiana Marciocha, który z 5 metra nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem piłki w siatce obok interweniującego bramkarza. Chwała w tej akcji Damianowi za przytomne zachowanie w polu karnym. W 70 minucie powinno być 4:0. Kolejne dobre dośrodkowanie Zawiszy, kolejny raz do piłki dochodzi Maciek Bartłomiejczyk, który oddaje dobry strzał głową, jednak kolejny raz świetnie interweniuje golkiper gości koniuszkami palców przerzucając piłkę nad bramką na rzut rożny. W końcówce drugiej połowy mieliśmy jeszcze dwie lub trzy możliwości podwyższenia wyniku, ale ten ostatecznie nie uległ już zmianie. Najlepszą miał chyba Arek Benduski, jednak nie trafił on czysto w piłkę i jego strzał minął bramkę Widzewa. Na końcowy kwadrans trener Osiński delegował do gry czterech młodych zawodników, z których w naszym mniemaniu chyba najlepsze wrażenie zrobił Rafał Kujawski, grający jako defensywny pomocnik. Swoją grą pokazał zadatki na być może przyszłego pewnego zawodnika pierwszej drużyny.

Tak jak napisaliśmy na początku Zawisza odniósł pewne i przekonywujące zwycięstwo. Samych bramek mogło być więcej, ale przeszkodził w tym na pewno najlepszy w zespole Widzewa bramkarz Jakub Mikołajczak. W kolejnym spotkaniu czeka nas trudny wyjazd do Głowna na mecz z tamtejszą Stalą.

BRAWO ZAWISZA!!!

Zawisza Rzgów - Widzew II Łódź 3:0 (1:0)

Bramki: Damian Marcioch x2, Maciej Bartłomiejczyk


Nie masz uprawnień do dodawania komentarzy